środa, 3 czerwca 2015

Środa, choreografie, koniec roku

Czeeeeeeeeeeść!
To znowu ja z nowym postem! Mam nadzieję, że ktoś na niego czekał. Słuchajcie, nie wiem jak wy to robicie, ale jest już 140 odwiedzin, no po prostu MASAKRA! Nie tak dawno było z jedno, może i dwa( nabite przypadkiem przeze mnie), a tu już trzy cyferki. Aż mnie usta bolą od uśmiechu.
Dzisiejszy post będzie dotyczył mojej działki, zapewne jak wiecie, prawie cały weekend spędziłam na działce, w której posiadaniu jesteśmy, a dokładniej mój tata. Jeśli chodzi o naszą rodzinę tradycją stało się posiadanie własnego kawałka ziemi. Pionierem tego zwyczaju stał się mój dziadek, który tak naprawdę dostał na taki kawałek ziemi. Niestety nie miałam szczęścia go poznać, wszystko co nim wiem pochodzi z opowieści babć oraz rodziców. No nie ważne, o tym może kiedy indziej. Z tego co się orientuję ma ona powierzchnię ok. 300 metrów kwadratowym, staramy doprowadzić ją do porządku, ponieważ ostatni rok w ogóle tam nie przebywaliśmy z powodów osobistych. Wychowałam się tam. Większość zdjęć z albumów przedstawia mnie pośród wszystkich rosnących tam kwiatków. Pomijam fakt, że miałam wtedy może z pięć lat oraz twarz pyzy.
Zapewne dzięki temu uwielbiam fotografować głównie naturę, aczkolwiek nie znoszę, nie cierpię i mam ochotę wytępić wszystkie pająki jakie istnieją. Po za nimi uwielbiam otaczające nas zwierzęta i rośliny



Przez bite dwie godziny układałam choreografię, którą mam zamiar wystawić na konkursie wewnętrznym organizowanym w mojej szkole tańca. Na razie nie ma tytułu, za to tekst i słowa piosenki bezustannie chodzą mi po głowie, co raczej nie jest przydatne zwłaszcza, że miałam dziś paskudny dzień przepełniony zajęciami.



Świadomość, że dodatkowo idę w piątek do szkoły nie poprawia mojego humoru. Niestety mogę tylko zacisnąć zęby i potulnie wykonać polecenie.



Sporym dylematem jest również dla mnie nieuchronny koniec roku szkolnego. Tak ten cudny czas gdy muszę świecić oczkami do nauczycieli, błagając ich o podwyższenie oceny oraz recytując coroczną śpiewkę: "Brakuje mi do średniej".



Były też, co zaskoczyło nawet mnie plusy tego dnia. Zaczęłam go klasówką z chemii, na szczęście dzięki kontaktom klasa-klasa udało mi się zdobyć pytania, co umożliwiło mi uzyskanie oceny bardzo dobrej. Następna była plastyka, a dokładniej kartkówka z dzieł barok-rokoko-klasycyzm. Dzięki ci człowieku, który wymyślił telefony komórkowe! Tak jak na wzorowego ucznia przystało miałam elegancko i schludnie przygotowane zdjęcia, znalazłam też chwilę, by je skatalogować.
Przechodzimy do o dziwo najlepszej lekcji jaką był dziś... język polski :D Recytowaliśmy "Do M..." Adama Mickiewicza. Mimo, że uczyłam się go dwa dni otrzymałam wielką, soczystą szóstkę!

A ostatnią nowością będzie to, że przechodzę na dietę! Do 4 lipca, czyli do dnia mojego wyjazdu na kolonię mam zamiar schudnąć co najmniej 2 kilogramy, I koniec kropka.
 Dobra, ja już kończę widzimy się niebawem, najprawdopodobniej jutro. Albo nie. Następny post za 4 komentarze. Taki szantażyk, aby was rozruszać ;)
Pozdrawiam!

1 komentarz:

  1. Bardzo fajne fotki :)

    Zapraszam na nowy post :)
    http://paulinsien94.blogspot.com/2015/06/wiecie-ze-istnieje-portal-ktory-nie-dba.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń